Dawid Nowak: Śledziłem mecze GKS

Szczegóły

Opublikowano: środa, 09 lipiec 2014 19:33

Zdobył najwięcej bramek w Ekstraklasie dla PGE GKS Bełchatów, ale we wtorek zagrał już po po drugiej stronie barykady. Z byłym napastnikiem "Brunatnych" rozmawialiśmy tu po wtorkowym sparingu GKS - Cracovia 2:1.

Sentymentalnie wracasz do Bełchatowa, wprawdzie jeszcze nie w rozgrywkach Ekstraklasy, ale dzisiaj właśnie mieliśmy taki jej przedsmak. Jak podsumujesz sparing z PGE GKS Bełchatów?

- Wciąż trwa okres przygotowawczy i każdy ma swój kierunek przygotowań jaki musi zrealizować. W pierwszej połowie jeszcze jak mieliśmy sporo sił, to w miarę to wyglądało. Prowadziliśmy jedną bramką, GKS nie miał raczej stuprocentowych sytuacji, a Arek Malarz kilka razy ratował kolegów. Niestety przegraliśmy 2:1 i jakieś wnioski musimy z tego wyciągnąć. Fajnie grało się z GKS, był to taki właśnie przedsmak ligi, miło było tu wrócić ale z niecierpliwością czekam na ligę i na przypomnienie sobie świetnej atmosfery, która tu zawsze była.

Jak zapamiętałeś i jak będziesz wspominał Bełchatów?

- GKS i klub wspominam z wielkim sentymentem. Cały czas utrzymuję kontakty i mam tutaj bardzo dużo znajomych. Życzę im jak najlepiej i na pewno GKS zawsze będzie w moim sercu.

Schodząc w przerwie do szatni spojrzałeś na trybunę nad tunelem. Odruch czy może szukałeś kogoś znajomego?

- Akurat obserwowałem czy na mecz dojechała już moja żona, ale zawsze jak schodziło się z boiska to się tam spoglądało i możliwe, że odruch pozostał.

Jak oceniałeś szanse GKS na powrót do Ekstraklasy i jak możesz podsumować występy w 1 Lidze?

- Szczerzę mówiąc spodziewałem się, że wygrają ligę. Praktycznie wszyscy zawodnicy z Ekstraklasy pozostali w drużynie, a w ubiegłej rundzie wiosennej pokazali siłę, potencjał zespołu i że powinni się utrzymać. Wiedziałem, że awansują, śledziłem każdy mecz. Wiadomo były cięższe okresy, ale GKS zasłużenie awansował i jego miejsce jest w Ekstraklasie.

Twój typ na finał mundialu?

- Niemcy-Argentyna, ale ja osobiście stawiam na Argentynę, której kibicuję od początku.

Amadeusz Makosch
Fot. M. Antczak