Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Najbliższy mecz:
22. kolejka I ligi
ul. Gdańska 163
20.03.2016 r. 12:45

Zawisza

Bydgoszcz

-

PGE GKS

Bełchatów

Objawienie z Bełchatowa: Dobre, bo polskie

497971173.jpgBez zadęcia i obiecywania gruszek na wierzbie w Bełchatowie zbudowali drużynę, której nie muszą się wstydzić w Ekstraklasie - tak zaczyna się ciekawy artykuł nt. PGE GKS Bełchatów autorstwa Antoniego Bugajskiego z "Przeglądu Sportowego".


Kiedy wylatywali z elity, nikt się nie spodziewał, że tak szybko się podniosą. Z klubu przecież wycofał się główny sponsor, który rocznie dawał ponad 3 miliony złotych, no i wszyscy chętnie wypominali, że musi wreszcie nastąpić kres utrzymywania zespołów z pieniędzy pochodzących z państwowych spółek. Teraz w Bełchatowie żyją bez przepychu, ale też spokojnie – pieniądze wypłacane są na czas, klub znowu wspiera PGE, a drużyna gra w ekstraklasie. I najważniejsze – jest pomysł na lokalny piłkarski biznes. Postawiono na niedrogich polskich zawodników. Na razie się sprawdza.

– Ważna tożsamość. Uznaliśmy, że w szatni liderami będą Polacy i to oni mają decydować, co się w zespole dzieje. Wyjątkiem są Emilijus Zubas i Pawieł Komołow; obcokrajowcy, ale oni temperamentem świetnie pasują do drużyny, no i są to gracze, których dobrze znamy – tłumaczy prezes Marcin Szymczyk. Trener Kamil Kiereś przytakuje: – To za moich czasów byli ściągani bracia Makowie, Kamil Wacławczyk, Adrian Basta czy Maciek Wilusz. To też pokazuje, że strategia stawiania na polskich piłkarzy ma sens i w Bełchatowie się sprawdza. Ten zespół z małymi wyjątkami ma polski charakter. Bardzo mi się to podoba.

Ale 12 miesięcy wcześniej był dramat. Po spadku najtrudniejsza była jesień. – Nie mieliśmy sponsora, bo wygasła umowa, a rok wcześniej ostatnia pozycja w ekstraklasie z 6 punktami nie była zachęcającą reklamą. Dopiero wiosną, kiedy zdobyliśmy 25 punktów w ekstraklasie, uratowaliśmy wizerunek klubu, który był już na poziomie podłogi – przyznaje Kiereś, bełchatowianin z krwi i kości. – Po spadku odeszli od nas Zubas, Łukasz Madej, Seweryn Michalski czy Rafał Kosznik. Całą resztę musieliśmy niemal siłą zatrzymywać, żeby mieć kimś grać i walczyć o powrót do ekstraklasy. Warto było. PGE podpisał z GKS Bełchatów nowy kontrakt sponsorski, a bracia Makowie czy Wilusz, który już odszedł do Lecha, nie stracili sezonu w I lidze. Teraz są jeszcze lepsi – zapewnia szkoleniowiec.

To właśnie Kiereś zbudował drużynę, która zaskoczyła na początku nowego sezonu. Wygrała przy Łazienkowskiej, łatwo pokonała Koronę. Polscy piłkarze dają radę! – Gdy pojawia się jakaś niby atrakcyjna oferta na zatrudnienie zawodnika zagranicznego, z obiecującym CV i fajnymi akcjami nagranymi na płycie, to temat od razu kasujemy. Priorytetem są Polacy – przekonuje prezes.

– Wychowankowie stanowią około 35 procent szerokiej kadry. Ale głównym kierunkiem naszych transferów już od 2012 roku było wyławianie graczy z poziomu I i II ligi – 55 procent całości. Pozostałe 10 procent to sporadyczne transfery zagraniczne i doświadczeni piłkarze z poziomu ekstraklasy – wyjaśnia Kiereś. Do zespołu dołączył też Bartosz Ślusarski. Niby z I ligi, bo wiosnę spędził w Arce Gdynia, ale kojarzony przede wszystkim z Lechem Poznań.

– Kiedyś z Błażejem Telichowskim grałem już w Groclinie Grodzisk i wiedziałem, że dobry futbol w mniejszym mieście może mieć sens. Tęskniłem za ekstraklasą, więc podpisałem kontakt. Chyba się nie pomyliłem – zachwala swoją decyzję Ślusarski, który w dwóch pierwszych meczach strzelił dwa gole. – Opcja polska? Nie przeszkadza mi, liczą się umiejętności – dodaje doświadczony napastnik, ale po chwili uściśla: – W Lechu to rzeczywiście było międzynarodowe towarzystwo. I dalej jest. Ostatnio rozmawiałem z Krzyśkiem Kotorowskim, który powiedział: Jak teraz, siedząc w szatni, nie nauczę się obcych języków, to już chyba nigdy. W Bełchatowie obcy język raczej mi się nie przyda – śmieje się Ślusarski.

Prezes Szymczyk: – Opinie, że lepiej zatrudniać cudzoziemców, bo ogólnie są tańsi od prezentujących tę samą klasę Polaków, to tylko takie fajne gadanie. Dla obcokrajowców to często przeskok kulturowy i potrzebują sporo czasu na aklimatyzację a nierzadko okazuje się, że jednak nie spełniają oczekiwań i nie łapią się do składu. A kontrakt obowiązuje, więc gdzie tu tańsza opcja?

– To zawsze był taki rodziny klub, bez specjalnej presji. Solidnie i na czas. Ze wszystkimi się kumplowałem, łącznie z panią sprzątaczką i kucharką. To pewnie się tam nie zmieniło – opowiada Radosław Matusiak, jeden z najlepszych piłkarzy w historii Bełchatowa, który zimą 2007 roku został sprzedany do Palermo. Od tamtego czasu w klubie zmieniło się tylko to, że wydatki zostały ograniczone jeszcze bardziej. Klub nie mógłby istnieć, gdyby nie wsparcie kopalni a teraz PGE. Realny 13-milionowy budżet daje poczucie stabilności, ale zdecydowanie sytuuje klub w dolnej połówce tabeli. – Nie chcemy opowiadać farmazonów, że znaleźliśmy cudowny sposób na stworzenie dobrej ekstraklasowej drużyny tanim kosztem. Po cichu robimy swoje, nie wychylamy się, nie pompujemy sztucznie atmosfery – podkreśla Szymczyk.

W zamian jednak nikt od zespołu Kieresia nie oczekuje cudów. Dmuchanie balonika po dwóch zwycięstwach? Na pewno nie w Bełchatowie. – Miałem duży wpływ na budowę drużyny i zdaję sobie sprawę, na co nas stać. Nie mówię przecież: idziemy na mistrza! Nie rzucamy żadnych wzniosłych haseł. Powiedziałem natomiast przed sezonem, że chcielibyśmy sprawić niespodziankę, a to wymaga ciężkiej pracy i tego się trzymam. Chcemy wygrywać, zdobywać punkty i zobaczymy, na ile to wystarczy. Nie twierdzę też, że walczymy o utrzymanie, bo to z kolei byłby minimalizm – tłumaczy Kiereś.

Ale i tak ważnym punktem przychodów muszą być zyski z transferów. – Mamy piłkarzy, na których na pewno nie zarobimy – Sawalę, Barana, Rachwała czy Ślusarskiego. Są jednak też młodzi, którzy w przyszłości pewnie odejdą za niezłe pieniądze, tak jak odchodzili Michalski czy Modelski. To jest nasza strategia działania. Bracia Makowie? W tym okienku na pewno już nie odejdą, bo minął czas na takie decyzje. Ale przyszłość należy do nich. Na razie mam nadzieję, że będą grać w lidze na tyle dobrze, że zauważy to selekcjoner Adam Nawałka. Niech na tym się skupią – radzi prezes.

– GKS nigdy nie będzie Lechem, Legią czy Wisłą – przyznaje Kiereś. Oznacza to, że klub powinien sprzedawać czołowych piłkarzy, żeby utrzymać przyzwoity poziom budżetu. Przy pomocy Kieresia może być łatwiej. Przecież w sezonie spadkowym przejął zespół z zaledwie 6 punktami, kiedy już nikt poważny nie chciał go brać i o mały włos byłby go utrzymał. – Nie miałem wiele do stracenia. Sytuacja była beznadziejna, a jednak pokazaliśmy charakter. Procentuje to również po powrocie do ekstraklasy – cieszy się trener. – Nie wiem, co będzie za jakiś czas, nie roztrząsam tego. Skupiam się na tym, co teraz. Mam swoje motto: ciężko pracując, otwieram dni do następnego dnia – opowiada.

– Taki GKS, stworzony z polskich piłkarzy, zasługuje na ekstraklasę. W przeciwieństwie do paru innych klubów, które jakimś cudem też w niej są – z przekąsem ocenia Radosław Matusiak.

GKS-Wisla Plock

Punkt Obsługi Kibica (ul. 1 Maja - t. południowa)

14 - 20.03. nieczynny
693-364-466 | Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Tabela I ligi

 

SPONSOR STRATEGICZNY
PGE Polska Grupa Energetyczna

WŁAŚCICIELE AKCJI
Bełchatowsko Kleszczowski Park Przemysłowo Technologiczny Sp. z o.o. Bełchatowsko Kleszczowski Park Przemysłowo Technologiczny Sp. z o.o.

 

SPONSORZY I REKLAMODAWCY


PARTNERZY

Galeria Olimpia

PARTNER MEDIALNY
belsport

© 2005-2013 GKS "Bełchatów" Spółka Akcyjna. Wszelkie prawa zastrzeżone. Projekt: Arkadiusz Modliński.