Najbliższy mecz: |
ZawiszaBydgoszcz |
![]() |
- |
![]() |
PGE GKSBełchatów |
- Nie dałem Rafałowi Gikiewiczowi dotknąć piłki, bo nie mam takiego zwyczaju. Piłka była i to ja decydowałem, co z nią zrobić - powiedział bohater sobotniego meczu, Łukasz Madej.
- Wielka radość dzisiaj we mnie wstąpiła po strzeleniu bramki i nie pozostaje nic innego jak cieszyć się z trzech punktów. Nie dałem Rafałowi Gikiewiczowi dotknąć piłki, bo nie mam takiego zwyczaju. Piłka była i to ja decydowałem, co z nią zrobić. W dzisiejszym spotkaniu zarówno my, jak i Śląsk mieliśmy swoje sytuacje, ale tylko nam udało się trafić do siatki. Paradoksalnie zagraliśmy najsłabszy mecz z ostatnich czterech, ale liczy się efekt. Piłki się nie zrozumie i dlatego jest tak ciekawą i pasjonującą dyscypliną. Myślę, że teraz zapalamy światło w Bełchatowie, pewne sprawy prostują się w klubie i teraz to my zaczynamy wywierać presję na drużynach, które były tak pewne utrzymania przede wszystkim. Po raz pierwszy w życiu strzelałem karnego tak długo czekając. Koledzy ze Śląska chcieli mnie wyprowadzić z równowagi, ale to ja byłem wtedy mocniejszy. Wyczekałem Gikiewicza i pewnie uderzyłem. Szczególnie ważne dla nas będą spotkania z Ruchem i Podbeskidziem, ale nigdy nie klasyfikujemy kolejnych meczów jako "ważne i ważniejsze" - powiedział Łukasz Madej.
Rafał Gikiewicz, bramkarz Śląska Wrocław: - Liczyliśmy na spokojne święta, jednak przegrywając w Bełchatowie nie do końca tak będzie. Nie mówię, że nasza sytuacja jest słaba czy zła, ale w końcu przyjechaliśmy do ostatniego zespołu w tabeli. Czerwona kartka może słuszna, może nie. Mimo wszystko wolałbym nie grać i żeby zespół wygrał. Drugi raz występowałem w Bełchatowie, drugi raz broniłem karnego. Poprzednio udało mi się sparować strzał Mariusza Ujka, dzisiaj niestety szczęście nam nie dopisało. Początkowo nasza gra nie wyglądała jakoś rewelacyjnie, później będąc w osłabieniu pokazaliśmy moim zdaniem dobry futbol. Na odprawie rozmawialiśmy, że 72 godziny po kadrze wszyscy będziemy wypoczęci i nie ma co się tłumaczyć zmęczeniem, szczególnie biorąc pod uwagę pozycję GKS Bełchatów w tabeli. Mistrzowi Polski nie przystaje tak grać. Nagle musisz rozebrać się z kurtki, szybko rozgrzać i stanąć pomiędzy słupkami. Łukasz Madej zawsze z karnymi czekał do końca i myślałem, że da albo wcinkę, albo uderzy z całej siły. Jest to dobry piłkarz, zmienił róg i na nasze nieszczęście mnie pokonał. Powiedziałem sobie, że spróbuję zbić Madeja z tropu, jednak jak widać nie udało się. W końcu Bełchatów wygrał i szkoda, że właśnie na nas się odblokował.
Amadeusz Makosch
© 2005-2013 GKS "Bełchatów" Spółka Akcyjna. Wszelkie prawa zastrzeżone. Projekt: Arkadiusz Modliński.